niedziela, 26 września 2010

Krym, Szcziołkino - ruiny elektrowni atomowej

Dziś pokażę zdjęcia z jednej z najciekawszych (moim zdaniem) wycieczek po Krymie. Nie jest to miejsce typowo turystyczne, nie jeżdżą tam zorganizowane wycieczki i na pewno nie jest to chluba Krymu.
Oto, co pozostało po inwestycji wartej miliony dolarów. Elektrownia pod Szcziołkino tak naprawdę nigdy nie została uruchomiona, została infrastruktura, budynki, drogi. Teraz to wszystko popada w zniszczenie.
Polecam wyprawę na ten teren, ale tylko w większej grupie i najlepiej samochodem. Mimo upału ponad 30 stopnie, naprawdę to dość mroczne miejsce, kręcą się tam różne typki zbierające złom, a opuszczone hale i budynki nie są wcale puste...

Widok z drogi


A to silos, w którym miał być umieszczony reaktor




I ogólny rzut oka na to, co tam zastaliśmy









3 komentarze:

  1. Przywołałaś mi wspomnienia( wprawdzie nie o Krymie). Moja rodzina zostawiła majątki za wschodnią granicą. Kilkanaście lat po wojnie,jadna z osób z rodziny, odwiedziła "nasze" miejsca i zastała baby w chustkach w budynkach, które im służyły za biura. Raz odwiedziłam Lwów, jakieś 20 lat temu, płakać mi się chciało jak trakowani tam byli Polacy. Gdy dupnęła elektrownia w Czarnobylu, w Krakowie wyszłam na miasto podczs ponoć największego skażenia. Wtedy studenci z AGH-u obnosili się z hasłem: " 1 maja, idź z pochodem, pooddychaj świeżym jodem". Mam blisko, by pojechać na stare śmieci, nie mam odwagi, a Ty jesteś kamikadze, że wypuściłaś się tak daleko... !

    OdpowiedzUsuń
  2. Krym to jest jeden z moich wymarzonych kierunków podróżniczych.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Krym jest cudny. Zwiedzaliśmy go pociągiem więc tak daleko nie dotarliśmy. Nie wiedziałam o istnieniu tego miejsca.

    OdpowiedzUsuń